Po euforii związanej ze zwycięstwem w dramatycznych okolicznościach w spotkaniu derbowym z GKS-em Tychy wracamy do ligowej rzeczywistości. Przed nami mecz z ostatnią w tabeli Zetmaką Doralem Nysa Kłodzko. Rywala lekceważyć jednak nie wolno, bo na własnym parkiecie bywa niezwykle groźny.

Koszykarze z Kłodzka byli sporym zaskoczeniem w poprzednich rozgrywkach. Jako beniaminek I ligi byli typowani do walki o utrzymanie, podczas gdy zespół prowadzony przez Marcina Radomskiego okazał się jedną z większych niespodzianek sezonu 2015/16. Dzięki rewelacyjnej postawie na własnym parkiecie, gdzie z 15 spotkań aż 12 kończyło się zwycięstwem Zetkamy Doralu Nysa drużyna ta zdołała się zakwalifikować do play off z ósmej pozycji. I choć w rywalizacji z potężnym Miastem Szkła Krosno zawodnicy z Dolnego Śląska nie mieli zbyt wiele do powiedzenia i gładko przegrali całą serię 3:0, to jednak w globalnym rozliczeniu sezon należało uznać za bardzo udany. Efektem ubocznym takich rezultatów było to, że po sezonie kilku zawodników otrzymało propozycje gry w innych klubach i zdecydowało się na przenosiny. Z klubu odeszli m.in.: Jarosław Bartkowiak (meritumkredyt Pogoń Prudnik), Przemysław Malona i Tomasz Stępień (obaj Jamalex Polonia 1912 Leszno). W ich miejsce działacze ściągnęli zawodników występujących do tej pory na szczeblu II-ligowym: Macieja Muskałę i Marca Oscara Sanny'ego (obaj Exact Systems Śląsk Wrocław), Mateusza Kasińskiego (Rawia Rawag Rawicz), Aleksandra Leńczuka (MCKiS Jaworzno) i Marcela Kliniewskiego (grał w Stanach Zjednoczonych w Lee Academy). Na odejściu z klubu w poszukiwaniu nowych wyzwań zdecydował się także architekt sukcesu, trener Radomski, ale jeszcze przed startem nowych rozgrywek okazało się, że będzie on nadal prowadził zespół z Kłodzka.

Zetkama Doral Nysa nie miała jednak łatwego startu w nowym sezonie. Po porażce na inaugurację rozgrywek w Siedlcach z SKK kłodczanie przegrali także we własnej twierdzy z rewelacją ligi, Spójnią Stargard. Następnie przyszła wysoka porażka w Kołobrzegu, z beniaminkiem I ligi, Kotwicą i również wysoka przegrana u siebie z bardzo silnym Max Elektro Sokołem Łańcut. Podobnie było w Prudniku, gdzie zespół Marcina Radomskiego niewiele miał do powiedzenia i przegrał różnicą aż 26 punktów. Po tym meczu do Kłodzka udało się ściągnąć ze sportowej emerytury Artura Grygiela, byłego zawodnika m.in. GTK. Doskonały strzelec zagrał dobre zawody i był jednym z ojców pierwszego - i jak dotychczas jedynego - sukcesu w sezonie 2016/17. Zetkama Doral Nysa pokonało ACK UTH Rosę Radom. Tydzień później - bez Grygiela, który nie mógł wystąpić wystąpić w Pruszkowie z przyczyn osobistych - koszykarze z przygranicznego miasta zaliczyli kolejną porażkę i spadli na ostatnie miejsce w ligowej tabeli.

GTK kłodczan zlekceważyć jednak nie może, gdyż Zetkama Doral Nysa na własnym parkiecie nadal może być groźna. Z drugiej strony zwycięstwo jest niezwykle potrzebne, by na dłużej zagościć w pierwszej ósemce, która kwalifikuje się do play off.