GTK w dramatycznych okolicznościach przegrało z Polskim Cukrem Pszczółką Start Lublin. Gospodarze mieli losy meczu w swoich rękach, ale dziwna akcja Jabariego Hindsa w ataku i bezmyślny faul Keyshawna Woodsa przekreśliły szanse na końcowy sukces.  

Po dwóch ostatnich zwycięstwach w Gliwicach odetchnięto z ulgą. Jednak straty poniesione w pierwszej części sezonu należało dalej odrabiać, a mecz z będącym w głębokim kryzysie zespole Polskiego Cukru Pszczółka Start Lublin wydawał się być ku temu doskonałą okazją. Goście mieli na swoim koncie tylko jedną wygraną w siedmiu spotkaniach, ale z drugiej strony właśnie przed meczem z GTK doszło do zmiany pierwszego szkoleniowca. Davida Dedka, który pracował w klubie aż pięć lat zastąpił Tane Spasev i największą zagadką było to, jak zareaguje zespół, który przecież miał walczyć o jak najlepsze miejsce w pierwszej ósemce.

Trener przyjezdnych od pierwszych minut desygnował do gry wcześniej głównego rezerwowego Damiana Jeszke i to skrzydłowy Startu był tym, który był głównym dostarczycielem punktów dla swojej drużyny. Po jego sprytnym rzucie z pola trzech sekund lublinianie prowadzili dwoma punktami (4:6). Prowadzenie podwyższył kolejną skuteczną akcją w polu trzech sekund Jimmie Taylor (5:8). To był sygnał dla GTK, by zmienić sposób obrony i przejść na defensywę strefową. Po "trójkach" z obu stron w wykonaniu Mateusza Dziemby i Robertsa Stumbrisa było 10:11, ale potem kolejny raz przypomniał o sobie Jeszke. Odpowiedzią gliwiczan był Stumbris. Łotysz aktywnie prezentował się w ataku i jego dwie kolejne skuteczne akcje doprowadziły do sytuacji, w której to gospodarze ponownie objęli prowadzenie (14:13). Po pierwszej kwarcie minimalnie lepsi byli jednak goście, którzy za sprawy Joshuy Sharkeya zdobyli dwa punkty (14:15).

Amerykański rozgrywający Startu, dla którego był to już drugi występ w Gliwicach w tym sezonie (wcześniej bronił barw Legii Warszawa - przyp. red.) po wznowieniu gry popisał się akcją 2+1 (14:18). GTK nie zamierzało jednak pozwolić rozpędzić się rywalom. Zza łuku trafił Aleksander Wiśniewski, a Adam Ramstedt popisał się akcją 2+1 (20:21). Po drugiej stronie parkietu Taylor zaprezentował efektowny wsad, ale gliwiczanie złapali już swój rytm. Kolejne trafienia z dystansu autorstwa Ramstedta i Puta pozwoliły im wrócić na prowadzenie (26:23). Lublinianie grali jednak ambitnie i najpierw Dziemba, trafiając z faulem, dał swojej drużynie kolejne trzy punkty, a następnie Tweety Carter rzucając celnie zza linii 6,75 m (29:33) spowodował, że trener Robert Witka poprosił o przerwę na żądanie. Po niej skuteczną akcją popisał się Ramstedt, ale po drugiej stronie parkietu szwedzki środkowy raz jeszcze został ograny przez Taylora. Start mógł odjechać po tym jak z rogu boiska przymierzył Dziemba, a Sharkey po przechwycie pędził samotnie na kosz, ale rozgrywający lublinian zgubił piłkę, a Hinds bezlitośnie skarcił przeciwnika "trójką" (36:38). Po przerwie na żądanie wziętej przez trenera Tane Spaseva jego zespół zagrał efektowną akcję, a Quenton De Cosey wykończył ją efektownym wsadem po złapaniu piłki w powietrzu. Ostatnie słowo w tej połowie należało do Hindsa, który trafił z dystansu (39:40).

GTK już na początku drugiej połowy odrobiło straty po skutecznych zagraniach Ramstedta i Hindsa (43:41). Start miał jednak w swoich szeregach Dziembę, który kolejny raz przyczaił się w rogu boiska i kiedy otrzymał piłkę od razu popisał się trafieniem. Kiedy z kolei obrona GTK próbowała kryć bliżej, wówczas kapitan lublinian popisał się wjazdem pod kosz (45:46). Nie potrafiącego się wstrzelić Williamsa zmienił Keyshawn Woods i to on rozpoczął serię gliwiczan. Kiedy po akcji pick and roll punkty zdobył także Mielczarek, a następnie ten sam zawodnik trafił "trójkę" w kontrze (53:46) trener Tane Spasev poprosił o drugi już w tej połowie czas na żądanie. Po nim jego zespół mozolnie zaczął odrabiać straty, a akcjami 2+1 popisali się Taylor i Doron Lamb. Kiedy najskuteczniejszy strzelec gości trafił także z dystansu, na tablicy wyników pojawił się remis (55:55). Przyjezdni nie zamierzali się jednak zatrzymywać. Miejscowi grali chaotycznie w ataku, a wśród gości dalej punktowali Lamb i Dziemba (55:59). Ostatnią skuteczną akcję w tej części meczu przeprowadził Woods, który trafił będąc faulowanym i po dodatkowym celnym rzucie wolnym po 30 min. gry zespół Tane Spaseva prowadził jednym punktem.

Na początku ostatniej odsłony trzy rzuty wolne trafił Sharkey, ale po chwili do remisu doprowadził Ramstedt (62:62). Od tego momentu trwała naprzemienna wymiana ciosów. W GTK prym wiódł Woods, który zdobył pięć kolejnych punktów. Po drugiej stronie uaktywnił się Lamb. Kiedy jeden rzut wolny trafił Jeszke, lublinianie odskoczyli na trzy punkty przewagi (67:70). Hinds na chwilę zniwelował straty, ale w odpowiedzi Taylor skutecznie dobił rzut kolegi (69:72). Po jednej celnej próbie Lamba było 71:73, a GTK miało piłkę z boku i 24 sekundy na rozegranie akcji. Jednak jeszcze przed wprowadzeniem piłki do gry przewinienie popełnił Lamb. Dla Amerykanina był to piąty faul i musiał opuścić parkiet. Woods trafił dwa rzuty wolne i doprowadził do remisu, a dodatkowo z racji przewinienia umyślnego GTK miało piłkę w swoich rękach. Hinds próbował zamknąć mecz, ale rzut z dystansu okazał się niecelny, a Carter popędził z piłką na drugą stronę boiska. Rozpaczliwy rzut nie miał prawa wpaść do kosza, ale w rozgrywającego Startu wpadł rozpędzony Woods. Decyzja arbitrów nie mogła być inna i Carter stanął na linii rzutów wolnych. Wszystkie trzy próby znalazły się w koszy, a to oznaczało, że GTK otrzyma szansę na doprowadzenie do dogrywki. Trener Witka wziął czas na żądanie, a jego zawodnicy po powrocie na parkiet mieli 1.7 sekundy, by oddać skuteczny rzut. Próbował Stumbris, ale spudłował i debiut Tane Spaseva okazał się dla niego udany.

GTK zagra teraz w meczu wyjazdowym z Eneą Zastalem BC Zielona Góra.


GTK Gliwice - Polski Cukier Pszczółka Start Lublin 73:76 (14:15, 25:25, 19:19, 15:17)

GTK: Jabarie Hinds 17 (2x3), Matthew Williams 2, Roberts Stumbris 12 (1x3), Filip Put 6 (1x3), Adam Ramstedt 16 (1x3) - Keyshawn Woods 12 (1x3), Artur Mielczarek 5 (1x3), Aleksander Wiśniewski 3 (1x3). Trener Robert Witka.

Start: Tweety Carter 6 (1x3), Doron Lamb 12 (2x3), Damian Jeszke 9, Mateusz Kostrzewski 6, Jimmie Taylor 15 - Mateusz Dziemba 16 (3x3), Joshua Sharkey 8, Quenton De Cosey 2, Roman Szymański 2, Mikołaj Stopierzyński. Trener Tane Spasev.