Udał się rewanż gliwickim koszykarzom za kompromitującą porażkę z I rundy rozgrywek z rezerwami Sląska Wrocław. Tym razem to podopieczni Pawła Turkiewicza byli lepsi i odnieśli drugie wyjazdowe zwycięstwo w sezonie.

Stawka pojedynku była niebagatelna. Gdyby GTK przegrało, to szanse na dogonienie Exact Systems Śląska Wrocław, byłyby już tylko matematyczne. W Gliwicach wierzono jednak w to, że po dobrym meczu z GKS-em Tychy wysoka forma zostanie podtrzymana i koszykarze z Górnego Śląska w końcu odczarują wyjazdowe parkiety. Przypomnijmy, ostatni zespół rozgrywek I ligi ostatni raz wygrał w obcej hali w drugiej kolejce, kiedy to po dogrywce pokonał Noteć Inowrocław.

Gliwiczanie mecz we Wrocławiu rozpoczęli w bardzo dobrym stylu. Konsekwencja w budowania kolejnych akcji pozwalała zdobywać kolejne punkty. Gospodarze mieli jednak w swoich szeregach Norberta Kulona, który w poprzednim sezonie z powodzeniem występował w barwach GTK. Rozgrywający ekstraklasowego Śląska jest także czołową postacią zespołu rezerw, co udowodnił w starciu ze swoim byłym zespołem. Jego dwie skuteczne akcje pozwoliły wrocławianom doprowadzić do remisu (8:8). Dwie kolejne akcje podkoszowych gości, Wojciecha Frasia i Łukasza Paula pozwoliły znów odskoczyć na cztery punkty różnicy, ale miejscowi nie dawali za wygraną. Filip Pruefer wyrównał wynik, a prowadzenie miejscowym dał Miłosz Stawiak (14:13). Ostatecznie pierwsze 10 minut gry zakończyło się wynikiem 17:17 po tym jak dla przyjezdnych z rzutów wolnych punkty zdobyli Tomasz Wróbel i Jakub Załucki, a dla Exact Systems Śląska "trójkę" trafił Wojciech Jakubiak.  

Tym samym na początku drugiej kwarty odpowiedział Wróbel. Chwilę później w jego ślady poszli: Grzegorz Podulka i Załucki, pokazując że gliwiczanie poważnie myślą o zgarnięciu kompletu punktów(18:26). Miejscowi trenerzy natychmiast poprosili o przerwę na żądanie i ta przyniosła im pożądany efekt. Koszykarze Exact Systems Śląska zdobyli osiem kolejnych punktów i doprowadzili do kolejnego remisu (26:26). Spora w tym zasługa braci Kulon, którzy wzięli na siebie ciężar zdobywania punktów. Kiedy chwilę później do kosza trafił kolejny zawodnik z przeszłością w Gliwicach, Maciej Krakowczyk gospodarze objęli prowadzenie. To nie trwało długo, bo wynik wyrównał Fraś, a kolejne siedem "oczek" również zdobyli przyjezdni (28:35). Ostatecznie gliwiczanie schodzili na przerwę z sześcio punktowym zapasem (31:37). 

Kiedy na początku drugiej połowy trafił Piotr Pluta i Łukasz Paul GTK prowadziło już różnicą 10 punktów (31:41). Wrocławian poderwał do walki doświadczony Przemysław Hajnsz. Podkoszowy zdobył sześć kolejnych punktów i gliwiczanie znów czuli oddech rywali (37:41). Goście nie chcieli jednak nerwowej końcówki i znów podkręcili tempo. Do kosza trafił Łukasz Bodych, a z dystansu celnymi próbami popisali się Załucki i Kacper Radwański. Po akcji tego ostatniego przewaga gości wzrosła do 12 punktów (37:49) i pojawiła się szansa na odrobienie strat z pierwszego meczu pomiędzy tymi drużynami, kiedy to Exact Systems Śląsk wygrał różnicą 13 "oczek". Zagrożeni gospodarze rzucili się do odrabiania strat. Skuteczne akcje przeprowadzili Dominik Wilczek i Jakub Musiał, a całą serię zakończył trafieniem z dystansu Hajnsz (47:52).

W czwartą kwartę lepiej weszli przyjezdni. Drogę do kosza znaleźli Bodych i Fraś, co pozwoliło odskoczyć na dziewięć punktów różnicy (47:56). Wrocławianie próbowali wrócić do gry, a jedno z lepszych spotkań w sezonie rozgrywał Hajnsz, ale GTK cały czas utrzymywało bezpieczną przewagę. Na pięć minut przed końcową syreną gliwiczanie prowadzili 11 punktami po akcji Frasia (51:62). Szkoleniowcy miejscowych kolejny raz poprosili o przerwę na żądanie, a ta przyniosła podobny efekt jak w pierwszej połowie. Po zagraniach Hajnsza i Norberta Kulona przewaga przyjezdnych stopniała do sześciu "oczek" (56:62). Kiedy na 120 sekund przed końcową syreną Hajnsz popisał się akcją 2+1 gospodarze tracili do rywali już tylko cztery punkty (59:63). Na całe szczęście gliwiczanie skutecznie egzekwowali rzuty wolne i utrzymywali bezpieczną przewagę. Chwila grozy pojawiła się kiedy za łuku trafił Wilczek (64:67), ale ostatnią akcję drużyna Pawła Turkiewicza rozegrała wzorowo i nie dopuściła do nerwowej końcówki. Trafienie Frasia przypieczętowało cenny sukces (64:69).

Już w najbliższą środę w zaległym meczu GTK zmierzy się w Poznaniu z Biofarmem Basket. To kolejny niezwykle istotny pojedynek dla ostatecznego kształtu tabeli drużyn, które przystąpią do play out.