Tauron GTK wygrywa z Kingiem Szczecin 90:83 i wykonuje niezwykle istotny krok w kontekście utrzymania w Energa Basket Lidze. Zespół z Pomorza Zachodniego przegrał trzeci kolejny mecz rozgrywany w Gliwicach, ale w końcówce był bliski odrobienia strat. 

Tauron GTK po czterech kolejnych porażkach pilnie potrzebował kompletu punktów. Czy miał szanse je wywalczyć w meczu z Kingiem Szczecin? Przed rokiem w podobnej sytuacji zespół Maroša Kováčika sprostał zadaniu i pokonał rywala z Pomorza Zachodniego w ostatniej kolejce rozgrywek Energa Basket Ligi. Tamta wygrana spowodowała, że gliwiczanie pozostali w ekstraklasie, ta aż takiej wartości mieć nie mogła, ale w kontekście zachowania ligowego bytu mogła być ważnym krokiem. Z kolei goście nadal mieli szansę na wygranie fazy zasadniczej i choć w meczu nie mógł z powodu urazu wystąpić Filip Matczak nadal należało ich traktować jako faworyta spotkania.

Gospodarze dobrze rozpoczęli mecz i już po chwili prowadzili 4:0 po skutecznych zagraniach Kamariego Murphy'ego i Earla Jerroda Rowlanda. King szybko jednak pokazał, że nie zamierza tylko przyjmować ciosu. Zza łuku pierwszy raz trafił Tony Meier, a Phil Fayne dwukrotnie efektownie skończył akcje i wyprowadził swój zespół na prowadzenie (6:11). Trener Maroš Kováčik szybko postanowił zareagować i poprosił o przerwę na żądanie. Gliwiczanie po powrocie na parkiet byli już innym zespołem. Lepszym w defensywie, ale też efektywniejszym po drugiej stronie parkietu. Sygnał do odrabiania strat dał Filip Put, kończąc z powodzeniem szybką kontrę. Dwa razy zza łuku w krótkim odstępie czasu trafił Terrance Ferguson i miejscowi objęli prowadzenie (14:13). Po chwili podwyższył je Mateusz Szlachetka, skutecznie egzekwując rzuty wolne. W jego ślady poszedł także Put i ustalił wynik pierwszej kwarty (18:15). 

Rozpędzone Tauron GTK swoją dobrą dyspozycję kontynuowało również w drugiej części spotkania. Gliwiczanie dobrze dzielili się piłką, a z otwartych pozycji kolejne "trójki" dorzucali: Put, Ferguson i Jure Skifić (28:19). Po tym ostatnim trafieniu tym razem o chwilę rozmowy ze swoimi zawodnikami poprosił trener Arkadiusz Miłoszewski. Po niej szczecinianie zaczęli punktować, ale głównie z linii rzutów wolnych. Z gry trafił dopiero Meier i zredukował straty do pięciu "oczek" (32:27). Jeszcze bliżej goście znaleźli się po "trójce" Bryce'a Browna (34:30), ale natychmiastową ripostą popisał się Skifić. I choć Brown nie tracił swojej skuteczności, to do pojedynku na trafienia zza linii 6,75 m stanął z nim Mateusz Szlachetka. Jego dwa trafienia spowodowały, że przewaga gospodarzy ponownie urosła do ośmiu punktów. Jeszcze przed przerwą szczecinianie zredukowali część strat, bo nadal skuteczny był Brown, a Zac Cuthbertson wykorzystał dwa rzuty wolne po przewinieniu w ostatniej sekundzie tej połowy (47:42).

Po przerwie Tauron GTK rozpoczęło od akcji 2+1 Szymona Ryżka, ale rywale utrzymywali dystans za sprawą Phila Fayne'a. Gliwiczanie ponownie zbudowali większą przewagę, kiedy do gry włączył się Malachi Richardson. Niewidoczny w pierwszej połowie, w trzeciej kwarcie ukazał swój potencjał ofensywny. Tylko w tej części meczu zdobył 13 punktów, praktycznie się nie myląc. Kiedy punkty z półdystansu dołożył Rowland miejscowi prowadzili już różnicą 14 punktów (67:53), a poddenerwowany trener Miłoszewski ponownie korzystał z przysługującej mu przerwy w grze. Kwartę akcją 2+1 zakończył Brown (69:58), dając gościom nadzieję na korzystny rezultat w przekroju całego meczu. 

Szczecinianie od początku ostatniej odsłony meczu rzucili się do dalszego redukowania strat. Dobrze dysponowany był Cuthbertson, przypomniał o sobie Andrzej Mazurczak. Po wejściu pod kosz tego ostatniego straty Kinga zmalały do siedmiu punktów (73:66). Tym razem z przysługującej mu przerwy skorzystał Maroš Kováčik. To pozwoliło uspokoić sytuację, a rolę egzekutora przejął Skifić, który m.in. popisał się akcją 2+1. Po zespołowej akcji Rowland - Murphy ten ostatni umieścił piłkę w koszu (80:72), a trener Miłoszewski ponownie wykorzystał czas na żądanie. King po powrocie na parkiet rozpoczął szaleńczą pogoń, a skutecznym wejściu Cuthbertsona straty zostały zniwelowane do zaledwie dwóch "oczek" (82:80). Faulowani Murphy i Rowland wykorzystali tylko po jednej ze swoich prób i przewaga Tauron GTK nie była bezpieczna (84:80). Kiedy zza łuku trafił Brown (84:83), a na zegarze czasu gry pozostawała niespełna minuta emocje sięgały zenitu. Ważne punkty zdobył jednak Murphy, a King po kolejnym czasie na żądanie źle wprowadził piłkę do gry i popełnił stratę. Zwycięstwo gospodarzy przypieczętowali Rowland i Richardson, pewnie wykorzystując przyznane rzuty wolne (90:83).

Za tydzień Tauron GTK zagra u siebie z Grupą Sierleccy Czarni Słupsk.

Tauron GTK Gliwice - King Szczecin 90:83 (18:15, 29:27, 22:16, 21:25)

Tauron GTK: Earl Jerrod Rowland 15, Szymon Ryżek 3, Malachi Richardson 15 (3x3), Jure Skifić 17 (2x3), Kamari Murphy 8 - Terrance Ferguson 12 (3x3), Filip Put 11 (1x3), Mateusz Szlachetka 9 (2x3), Norbert Maciejak. Trener Maroš Kováčik.

King: Andrzej Mazurczak 9 (1x3), Bryce Brown 6, Zac Cuthbertson 19 (1x3), Phil Fayne 14, Tony Meier 12 (2x3) - George Alexander Hamilton III 8, Kacper Borowski 6, Mateusz Kostrzewski, Konrad Szymański, Maciej Żmudzki. Trener Arkadiusz Miłoszewski.