Po dwóch dogrywkach w pierwszy meczu o utrzymanie w I lidze minimalnie lepsi okazali się zawodnicy ACK UTH Rosy Radom. GTK Gliwice walczyło dzielnie, ale o tą jedną akcję lepsi okazali się gospodarze. W niedzielę kolejny mecz.

Zgodnie z przewidywaniami, rezerwy Rosy przystąpiły do meczu wzmocnione Łukaszem Bonarkiem, który opuścił zgrupowanie pierwszego zespołu i dołączył do zespołu występującego w I lidze. Jak się jednak później okazało utalentowany zawodnik nie zrobił zbyt wiele krzywdy gościom. Dużo bardziej dali się we znaki inni zawodnicy mający za sobą grę w ekstraklasie, tj. Jakub Schenk i Filip Zegzuła. Ten pierwszy zdobył decydujące o zwycięstwie gospodarzy punkty, kiedy to w końcowych fragmentach drugiej dogrywki popisał się skutecznym wejściem pod kosz, a przyjezdni pozostało już zbyt mało czasu by doprowadzić do kolejnej dogrywki.

Jak przystało na weterana ligowych parkietów w drużynie GTK pierwsze skrzypce grał Piotr Pluta. Doświadczony koszykarz ani na moment nie opuścił parkietu, a w ciągu 50 minut gry zdobył aż 33 punkty. Oprócz niego w szeregach gości tylko Jakub Załucki mógł się pochwalić dwucyfrową zdobyczą. Zdecydowanie poniżej oczekiwań zagrał duet podkoszowych, bo zarówno Łukasz Paul i Wojciech Fraś nie mogą zaliczyć tego spotkania do udanych. Razem zdobyli zaledwie pięć punktów, co jest wynikiem zdecydowanie poniżej ich możliwości. A najlepszym obrazem ich postawy jest to, że na parkiecie aż 25 minut spędził Maciej Piszczek. Zawodnik, który dotychczas był wykorzystywany sporadycznie, tym razem zaprezentował solidną grę w defensywie, a i w ataku błysnął w odpowiednim momencie. To jego dobitka pozwoliła doprowadzić do drugiej dogrywki.

W niej inicjatywa cały czas należała do gliwiczan, aż do momentu, kiedy zza łuku trafił Zegzułą (78:75). W szeregach GTK był jednak człowiek od zada specjalnych i Pluta w krótkim odstępie czasu zdobył cztery punkty (78:79). Po przerwie na żądanie trafił Robert Cetnar, a po drugiej stronie parkietu jeden rzut wolny wykorzystał Załucki (80:80). Kluczową akcję meczu przeprowadził Schenk, którego wejście pod kosz zakończyło się zdobyciem zwycięskich punktów. Wprawdzie goście mieli jeszcze dwie sekundy, by odmienić losy rywalizacji, ale to było zbyt mało by doprowadzić do kolejnej dogrywki.

Pierwszy mecz padł łupem gospodarzy, ale zawodnicy GTK dość długo stawiali opór. Jutro staną przed szansą wyrównania wyniku. Pod znakiem zapytania stoi występ Łukasza Bonarka, który o 13.45 ma zagrać w meczu pierwszej drużyny, a tuż po zakończeniu meczu ma się udać w podróż do Radomia. Czy zdąży? Niezależnie od tego mecz numer jeden pokazał, że rywalizacja będzie zacięta do samego końca, a obie drużny nadal mają równe szanse na pomyślne zakończenie całej serii.