Po zaciętej walce GTK znów musiało uznać wyższość rywala. Była to już dziewiąta przegrana z rzędu gliwickiego rzędu, ale dobrym prognostykiem było to, że momentami można było prawdziwy, a przede wszystkim walczący zespół.

Noteć Inowrocław, to jeden z trzech zespołów, które gliwiczanom udało się ograć w I rundzie rozgrywek. Stąd też można było mieć nadzieję, że sukces uda się powtórzyć. Już od pierwszych minut było jednak widać, że o komplet punktów nie będzie łatwo. Goście, którzy przed tygodniem gładko przegrali w Siedlcach tym razem chcieli się zaprezentować zdecydowanie lepiej.  Po trafieniu swojego lidera, Dawida Adamczewskiego prowadzili czterema punktami (8:12), ale chwilę później do remisu doprowadził Wojciech Fraś, a prowadzenie miejscowym zapewnił Kacper Radwański (14:12). Pod koniec pierwszej części gry przewaga GTK wzrosła do sześciu "oczek" po tym jak Tomasz Wróbel pewnie wyegzekwował dwa rzuty wolne, ale jeszcze przed upływem 10 minut gry straty zniwelować zdołał Bartosz Pochocki (20:18).

W drugiej kwarcie dobrą zmianę dał Jakub Załucki, dzięki któremu przewaga gospodarzy znów urosła do sześciu punktów różnicy (30:24). Niestety, już po chwili po rzucie z dystansu Krzysztofa Kozłowskiego na tablicy świetlnej pojawił się kolejny remis (30:30). Ten sam zawodnik swój wyczyn powtórzył i Noteć wyszła na prowadzenie (32:35). Długo się z niego nie cieszyła, bo kontrę wykończył Fraś, a Radwański popisał się akcją 2+1 (39:35). Ostatnie dwie minuty przed przerwą zdecydowanie należały do gości. Wszystko za sprawą koszmarnych błędów drużyny Pawła Turkiewicza i dobrej dyspozycji Aleksandra Filipiaka i Huberta Wierzbickiego, który zakończył połowę celną "trójką" (41:43).

Na początku drugiej połowy Filipiak kontynuuje swój koncert, ale gospodarzy podrywa Wróbel, który trafia zza łuku (46:48). Goście cały czas minimalnie prowadzą, ale w końcu GTK dopina swego i po"trójce" Załuckiego doprowadza do remisu (54:54). Po chwili w końcu z dystansu trafia Radwański, a doskonałą dyspozycję pod deską potwierdza Fraś. Koszmarny błąd Karola Michałka, powoduje, że Załucki na koniec tej części gry staje jeszcze na linii rzutów wolnych i nie marnuje okazji do powiększenia dorobku gliwiczan (62:59).

Ostatnia część spotkania rozpoczyna się od festiwalu niecelnych rzutów i dopiero Paul, stając na linii rzutów wolnych zmienia rezultat (64:59). Od tego momentu rozpoczyna się dramat miejscowych koszykarzy, którzy przez blisko sześć minut gry nie potrafią zdobyć punktu! Inna sprawa, że goście też nie grzeszą skutecznością i kiedy niemoc przełamuje Fraś, mamy zaledwie kolejny remis (66:66). Niestety, końcówka należy do drużyny Łukasza Żytki. W porę przebudził się Adamczewski, który praktycznie cały mecz był niewidoczny, ale jednak w decydujących fragmentach trafił z dystansu, a skuteczną akcją pod koszem popisał się także Łukasza Ratajczak (66:71). Wiarę w sukces przywrócił jeszcze Wróbel, który dał trzy punkty (69:71), ale po drugim niecelnym rzucie wolnym Filipiaka piłka trafiła w ręce Ratajczaka i GTK znów musiało faulować. Ostatecznie goście wygrywają różnicą trzech punktów (74:77), po tym jak w ostatniej sekundzie z dystansu trafia Załucki.

Za tydzień GTK zagra w Siedlcach z SKK.