Doskonała dyspozycja w ataku w drugiej kwarcie meczu pozwoliła GTK Gliwice wypracować przewagę, której drużyna z Pruszkowa nie był już w stanie odrobić. Gospodarze odnieśli pewne zwycięstwo 85:64 i awansowali na 4. miejsce.

Do meczowej kadry powrócił po kontuzji Damian Pieloch. Jak się później okazało, to właśnie ten zawodnik miał ogromny wpływ na wypracowanie przewagi. Po tym jak pojawił się na parkiecie pod koniec pierwszej połowy, w ciągu niewiele ponad 10 minut gry zdobył aż 20 punktów! Początkowo nic nie zapowiadało tak dobrej dyspozycji skrzydłowego GTK, gdyż pierwsze jego dwa rzuty były chybione. Pierwsze niepowodzenia nie zraziły Pielocha i kiedy już złapał właściwy rytm trafiał raz za razem. Łącznie oddał siedem rzutów z dystansu, z czego aż cztery znalazły drogę do kosza. Jeszcze lepiej wypadł w akcjach dwupunktowych, w których nie pomylił się ani razu. 

Oprócz Pielocha doskonałe zawody rozegrał także Michał Jędrzejewski. Rezerwowy rozgrywający do tej pory raczej nie rzucał z dystansu, stąd też obrońcy Znicza Basket zostawiali mu dość sporo miejsca. Tą sytuację 18-letni zawodnik wykorzystał w doskonały sposób i zza łuku trafił trzykrotnie. Popisał się także rozegraniem ostatniej akcji drugiej kwarty, kiedy to minął swojego rywala i z łatwością zdobył kolejne dwa punkty. W tym momencie przewaga GTK wynosiła już 14 punktów i gliwiczanie mogli zejść na przerwę z poczuciem dobrze wykonanego zadania.

Goście w zasadzie tylko w pierwszej kwarcie toczyli wyrównaną walkę, a wszystko dzięki Damianowi Tokarskiemu, który umiejętnie wymuszał przewinienia i z linii rzutów wolnych zdobywał kolejne punkty dla swojej drużyny. Kiedy tylko zmęczony zawodnik usiadł na ławce rezerwowych, gra pruszkowian posypała się. Dodatkowo urazu doznał Mateusz Szwed i zespół Marka Zapałowskiego pozostał tylko z jednym zawodnikiem podkoszowym. I choć Damian Cechniak górował wzrostem na swoimi rywalami, to jednak będąc osamotniony w bojach nie zbierał piłek. Ostatecznie gliwiczanie zebrali aż o 13 piłek więcej, w tym aż 19 na atakowanej tablicy, co pozwoliło im skutecznie ponawiać akcje. 

Po przerwie lepiej dysponowany był także pierwszy rozgrywający GTK, Aleksander Filipiak. Jego podania oraz wejścia pod kosz zupełnie zniechęciły rywali do stawiania oporu i ostatnia kwarta spotkania toczyła się już w myśl zasady, trzeba dograć ten mecz do końca. Ostatecznie gliwiczanie wysoko wygrywają ze Zniczem Basket i awansują na 4. miejsce w ligowej tabeli. Teraz przed nimi trudny mecz w Lesznie, z zespołem Jamalex Polonia 1912, który też doznał tylko jednej porażki w dotychczasowych meczach.

GTK Gliwice - Znicz Basket Pruszków 85:64 (19:20, 3418, 21:14, 12:12)

GTK:
Filipiak 8, Dziemba 11 (2x3), Radwański 4, Zmarlak 7, Ratajczak 7 - Pieloch 20 (4x3), Jędrzejewski 14 (3x3), Salamonik 9 (1x3), Weselak 4, Podulka 1, Kołcz, Rutkowski. Trener Paweł TURKIEWICZ.

Znicz: Kordalski 13, Ornoch 5 (1x3), Tokarski 19, Szwed, Cechniak 11 - Madziar 8, Cetnar 4, Nieporęcki 2, Warmiak 2, Kierlewicz. Trener Marek ZAPAŁOWSKI.