GTK w dobrym stylu zakończyło sezon zasadniczy, pokonując na własnym parkiecie Spójnię Stargard 86:72. Pomimo zwycięstwa nie udało się opuścić ostatniego miejsca, a co gorsza rywalem gliwiczan w fazie play out będzie ACK UTH Rosa Radom. 

Podopieczni Pawła Turkiewicza do ostatniego meczu II rundy rozgrywek przystąpiło bez kontuzjowanego Kacpra Radwańskiego, którego postanowiono nie forsować przed decydującymi meczami sezonu. Tym bardziej, że zwycięstwo w meczu ze Spójnią mogło nić GTK nie dać i jak się później okazało, AZS AWF Mickiewicz Romus Katowice pojechał do Poznania mocno osłabiony, bez woli zwycięstwa, co jednoznacznie przekreślało szanse gospodarzy na poprawienie swojej lokaty przed play outem. Spotkanie w Gliwicach było jednak istotne dla Spójnia, gdyż ta przy korzystnych rezultatach w innych spotkaniach miała jeszcze szanse na awans do play off.

I właśnie tą determinację w poczynaniach gospodarzy było widać w pierwszych fragmentach pojedynku. Nie do zatrzymania był weteran ligowych parkietów, Łukasz Pacocha. Koszykarze GTK nie mieli sposobu na to, by powstrzymać rozgrywającego Spójni. Z pierwszych 10 punktów przyjezdnych aż osiem padło łupem kapitana stargardzian. Dzięki "trójce" Jakuba Załuckiego miejscowi nie pozwolili odskoczyć rywalom (9:10). Kiedy jednak dwa razy z rzędu zza łuku przymierzył były zawodnik GTK, Hubert Pabian, goście wypracowali sobie sześć punktów przewagi. Szybka odpowiedź w postaci dobitki Wojciecha Frasia i celnym rzucie z dystansu Piotra Pluty pozwoliła znów zredukować straty do minimalnych rozmiarów (14:15). Po tym jak dwa "oczka" dołożył Łukasz Bodych (21:19) wydawało się, że gospodarze przejmą kontrolę nad wydarzeniami na parkiecie. Ostatnia minuta pierwszej kwarty była jednak popisem drużyny z Pomorza. Zza linii 6,75 metra trafili Bartłomiej Wróblewski i Konrad Koziorowicz, a dwa punkty dołożył Pacocha (21:27).

GTK od początku drugiej części meczu podkręciło tempo, a dogrania piłki pod kosz przyniosły spodziewany efekt. Bardzo dobrze radził sobie rezerwowy duet podkoszowych, Bodych - Maciej Piszczek. Łącznie zdobyli w krótkim odstępie czasu dziewięć punktów (32:37). Co więcej, pod drugim koszem gospodarze również poprawili swoją dyspozycję i przez cztery minuty nie pozwolili rywalom zdobyć ani jednego punktu. Kiedy na parkiet powrócił Fraś, gliwiczanie kontynuowali swoją dobrą passę i w końcu doprowadzili do remisu (37:37). Finisz znów jednak nalezał do przyjezdnych. Z dystansu trafił Damian Pieloch, a w końcowych sekundach pierwszej połowy skutecznym wejściem pod kosz popisał się Pacocha (38:44).

Sytuacja pogorszyła się jeszcze bardziej na początku drugiej połowy. Skuteczne zagrania Karola Pytysia i dwa celne rzuty wolne Pabiana dały gościom już 10 punktów przewagi (38:48). Sygnał do odrabiania strat dał Tomasz Wróbel. To po jego celnym rzucie z półdystansu i zza łuku oraz skutecznej kontrze w wykonaniu Załuckiego GTK w błyskawicznym tempie zredukowało straty do jednego "oczka" (47:48). Spójnia cały czas utrzymywała się na minimalnym prowadzeniu dzięki rzutom wolnym Pacochy. Kiedy jednak najpierw Bodych trafił z dystansu, a następnie Załucki skutecznie egzekwował jeden rzut wolny, a drugi został dobity przez Bodycha gliwiczanie objęli prowadzenie (55:53). Gospodarze poszli za ciosem i zdobyli kolejne 10 punktów z rzędu, obejmując prowadzenie 65:53. 

W ostatniej części meczu uaktywnił się doświadczony Rafał Bigus, ale gliwiczanie kontrolowali wynik dzięki dyspozycji innego weterana ligowych parkietów, Pluty. Dobrze dysponowany był też Fraś, który także skutecznie powiększał dorobek swojego zespołu (74:64). Od tego momentu obie drużyny zdobywały punkty naprzemiennie, kiedy jednak na niewiele ponad 60 sekund przed końcową syreną z dystansu kolejny raz trafił Załucki stało się jasne, że dwa punkty pozostaną na Górnym Śląsku.

Zwycięstwo niestety nie pozwoliło opuścić ostatniego miejsca w ligowej tabeli, a co gorsza swój mecz na własnym parkiecie przegrało ACK UTH Rosa Radom, co przy innych rezultatach przełożyło się na to, że to właśnie rezerwy Rosy będą rywalem GTK w walce o utrzymanie. Rywalizacja będzie się toczyć do trzech zwycięstw, a pierwsze dwa mecze odbędą się za tydzień w Radomiu.