Earl Jerrod Rowland przeszedł pomyślnie testy i został nowym zawodnikiem Tauron GTK Gliwice. 39-letni Amerykanin ostatnio występował w irańskim Chemidor B.C., ale w swoim bogatym CV ma również grę w takich zespołach jak Unicaja Malaga, Bandirma B.I.K., Hapoel Jerozolima czy też Khimki Moskwa.

Rowlnad urodził się w Salinas w Kalifornii. Edukację na uniwersytecie rozpoczął w CSU Dominguez Hills. Jako debiutant w Toros miał średnio 9.8 punktu, 4.6 zbiórki i 2.3 asysty, rozpoczynając w pierwszej piątce 24 z 27 meczów. Rok później przeniósł się do Hartnell College. W swoim jedynym sezonie na tej uczelni był liderem pod względem punktów, asyst i przechwytów, co zadecydowało o przyznaniu nagrody zawodnika roku Konferencji Coast. Rowland zakończył karierę w college'u, grając ostatnie dwa lata w barwach St. Mary's. W obu tych sezonach był liderem drużyny pod względem asyst i otrzymał wyróżnienie All-WCC.

Swoją profesjonalną karierę rozgrywający rozpoczął w drużynie Floryda Flame występującej w D-League. Następnie przeniósł się do Australii, gdzie bronił barw Sydney Kings i Townsville Crocodiles. Sezon 206/07 dokończył w łotewskim Barons LMT, by od kolejnych rozgrywek przenieść się do niemieckiego Artland Dragons, z którym wywalczył Puchar Niemiec. W Bundeslidze Rowland czuł się bardzo dobrze i kolejnym etapem jego kariery była gra dla czołowego wówczas klubu Telekom Baskets Bonn. Z tym zespołem dotarł do finału rozgrywek, a sezon zakończył ze średnimi na poziomie 13.6 punktu i 3.4 asysty na mecz. Co ciekawe, jego dobra dyspozycja nie uszła uwadze selekcjonera reprezentacji Bułgarii. W rywalizacji z Andres Owensem Rowland okazał się lepszy i zagrał na Eurobaskecie 2009, rozgrywam w Polsce. Na turnieju rozegrał trzy spotkania, w których jego drużyna ani razu nie wygrała, ale sam zawodnik zakończył zmagania ze średnią 17.7 punktu na mecz. Kolejnym miejscem, w którym mierzący 191 cm wzrostu rozgrywający podpisał kontrakt była Cremona. W barwach Vanoli grał przez dwa lata, by następnie podpisać umową z Unicaja Malaga. Z hiszpańskim klubem występował w Eurolidze, gdzie rozegrał 14 spotkań, średnio notując 7.4 punktu i 2.9 asysty na mecz. W rozgrywkach 2012/13 zawodnik wrócił na Łotwę. W barwach VEF oprócz występów w macierzystej lidze grał również w lidze VTB i został uznany najlepszym zawodnikiem tej ligi oraz królem strzelców. Rok później Rowland przeniósł się do Turcji do drużyny Bandirma B.I.K, gdzie występował także w Eurocupie. Łącznie legitymował się średnimi na poziomie 12.5 punktu i 4.4 asysty. Następnym przystankiem był Izrael i gra dla Hapoelu Jerozolima. W tym przypadku oprócz gry w macierzystej lidze Rowland ponownie mógł się pokazać na europejskich parkietach w ramach Eurocupu. Sezon zakończył ze statystykami na poziomie: 12.7 punktu i 4.2 asysty na mecz. Rozgrywki 2016/17 to powrót do Rosji. Tym razem jego klubem zostało Khimki Moskwa, które występowało w VTB i Eurocupie. Ten cykl zmagań rozgrywający zakończył ze średnią 11.5 punktu i 3.8 asysty na mecz. Sezon 2017/18 to powrót do Turcji, ale tym razem do klubu Eskishehir Basket. Rok później Amerykanin znalazł się w Hiszpani i grał dla Montakit Fuenlabrada. Kiedy wydawało się, że z powodu pandemii koronawirusa zakończy karierę, po krótkim odpoczynku znalazł się w Iranie i grał dla Chemidor B.C. Teraz wraca z koszykarskich wakacji i ponownie będzie chciał się okazać na europejskich parkietach.

- Po zakończeniu okresu przygotowawczego z Maccabi Haifa czułem się bardzo dobrze i już wiedziałem, że chcę grać dalej. Szukałem okazji do gry w drużynie, w której będę miał wpływ na zespół. Przed przyjazdem do Polski nie rozmawiałem z nikim, ale mój agent powiedział mi, że to będzie dla mnie dobre miejsce i będę w stanie pomóc drużynie - przyznaje Rowland. - Znam kilka drużyn z Waszego kraju, które grały w europejskich pucharach, ale o samej lidze jeszcze za dużo nie mogę powiedzieć - dodaje zawodnik, który będzie miał za zadanie uspokoić grę Tauron GTK i w lepszy sposób kreować pozostałych zawodników. - Chcę dać drużynie to, czego będzie najbardziej potrzebować. Trochę przywództwa, doświadczenia, rozegrania i obrony. Wszystko, co pomoże nam wygrywać. Rozmawiałem już trenerem i mam świadomość tego, że na uznanie kolegów z drużyny muszę zapracować tym, jak będę się prezentował na parkiecie. Wierzę, że wszystko ułoży się w naturalny sposób - świadomie zaznacza nasz nowy rozgrywający. Recepta na sukces jest prosta, trzeba rywalizować, być agresywnym i grać we właściwy sposób. W różnych sytuacjach na parkiecie te czynniki mogą się inaczej kształtować, ale kiedy wszystkie trzy będą na odpowiednim poziomie, to jest to receptą na sukces - przyznaje na zakończenie koszykarz, który powinien zadebiutować w meczu przeciwko Treflowi Sopot.