Po 11 porażkach z rzędu GTK w końcu przełamuje czarną serię i pokonuje faworyzowaną meritumkredyt Pogoń Prudnik. Gliwiczanie nadal zajmują ostatnie miejsce w ligowej tabeli, ale jeśli będą prezentować taką dyspozycję jak w ostatnim meczu, to powinni ja wkrótce opuścić.

W porównaniu z poprzednim spotkaniem drużyna Pawła Turkiewicza została wzmocniona powracającym po kontuzji Piotrem Plutą. Nadal jednak szkoleniowiec nie mógł skorzystać z usług Pawła Szymańskiego, który zmaga się z urazem kolana. Pierwsze minuty to jednak przede wszystkim popis Marcina Stokłosy, który z każdym kolejnym dniem w Gliwicach czuje się coraz lepiej. Rozgrywający GTK w szybkim tempie zdobył pięć punktów i gospodarze objęli prowadzenie 5:1. Obie drużyny w pierwszych fragmentach spotkania postawiły przede wszystkim na defensywę, stąd piłka nie za często trafiała do kosza. Koszykarze z Prudnika w głównej mierze starali się dogrywać pod kosz i to większość punktów zdobywali z najbliższej odległości. Po trafieniu Adama Cichonia zniwelowali straty do jednego punktu (11:10), ale po chwili znów dał o sobie znać Stokłosa, który drugi raz trafił z dystansu. Po skutecznej akcji Łukasza Bodycha (16:11) wszystko wskazywało na to, że pierwsze 10 minut gry zakończy się korzystnym rezultatem dla miejscowych, ale zryw Cichonia i Tomasza Madziara spowodował, że to meritumkredyt Pogoń była lepsza po pierwszej części meczu (16:18).

Rozpędzony Cichoń punktował również w kolejnym fragmencie spotkania, a dwa "oczka" dołożył także Krzysztof Chmielarz, który zastąpił mającego problemy z przewinieniami doświadczonego Grzegorza Mordzaka (16:22). Po drugiej strony kosza przebudził się Łukasz Paul, który dwukrotnie dostał piłkę pod koszem, ograł rywali i umieścił ją w koszu. Jeszcze lepiej zaprezentował się Bodych, który dwa razy przymierzył zza łuku (26:25). Goście nie dają jednak za wygraną i były zawodnik GTK, Artur Grygiel zdobywa cztery punkty z rzędu i wyprowadza swój zespół na prowadzenie (28:31). Do remisu doprowadza Paul, który popisuje się akcją 2+1, a na przerwę w lepszych humorach schodzą gliwiczanie, po tym jak skuteczną akcją popisuje się Pluta (35:33).

O losach spotkania zadecydowała trzecia kwarta. GTK rozpoczęło od mocnego uderzenia, po tym jak wsadem punkty zdobył Wojciech Fraś. Ważniejsze było jednak to, co działo się pod drugim koszem. A tam gliwiczanie postawili zaporę nie do przebycia. Kolejne rzuty meritumkredyt Pogoni nie wpadały do kosza, a zespół Pawła Turkiewicza sukcesywnie powiększał swój dorobek. Po trafieniu Jakuba Załuckiego zza linii 6,75 metra gospodarze prowadzili już 44:33, po pięciu minutach drugiej połowy przyjezdni nadal byli bez punktów po przerwie. Te zdobył dopiero Chmielarz, ale po drugiej stronie parkietu szalał już Załucki, który tylko w trzeciej kwarcie powiększył swój dorobek o 10 "oczek"(54:42). 

Ta przewaga utrzymywała się przez dłuższy czas także w ostatniej części meczu. Obie drużyny nie trafiały, a kiedy jeden punkt z rzutu wolnego zdobył Kacper Stalicki GTK odpowiedziało w postaci kolejnej "trójki" Załuckiego. Kiedy Bodych wykończył kontrę (60:44) poddenerwowany trener gości, Tomasz Michalski poprosił o przerwę na żądanie. Po niej zza łuku trafił Tomasz Wojdyła, a swój koncert rozpoczął Mordzak (64:54). Na więcej zabrakło przyjezdnym czasu i ostatecznie GTK wygrało 73:65.

Za tydzień, w kolejną środę gliwiczanie zagrają w Bydgoszczy z Astorią.