Było zdecydowanie lepiej niż w ostatnich meczach, ale do zwycięstwa trochę zabrakło. Czarnym Słupsk udało się wypracować przewagę jeszcze w pierwszej kwarcie i już do końca meczu jej nie oddali. GTK walczyło, ale bariery pięciu punktów różnicy złamać już nie potrafiło. Ostatecznie gospodarze wygrali 84:74, a gliwiczanie już za trzy dni zagrają w Szczecinie.

Czy Słupsk mógł się okazać tym miejscem, w którym GTK w końcu przełamie serię kolejnych porażek? Do tej pory oba kluby jeszcze się ze sobą nie mierzyły, ale w Gliwicach mocno liczyli na premierowe otwarcie w dobrym stylu i opuszczanie ostatniej lokaty w ligowej hierarchii. Sześć kolejnych porażek to z pewnością problem, z którym w Gliwicach dawno się nie mierzono. Gorsza seria przydarzyła się jeszcze w I lidze, kiedy to w sezonie 2015/16 GTK przegrało 11 kolejnych spotkań. Odkąd jednak zespół gra w ekstraklasie, tego typu problemów nie było. Na domiar złego wszystkie sześć kolejnych porażek były odniesione w słabym stylu. Taka sytuacja nie mogła pozostać bez odpowiedzi i klubowi działacze rozpoczęli proces zmian. Ostatnią nich było zakontraktowanie Kristijana Kraljiny, który przede wszystkim ma poprawić katastrofalną dyspozycję zespołu w strefie podkoszowej. Chorwat w Gliwicach pojawił się we wtorek i od razu wziął udział w wieczornym treningu. Jego dyspozycja wniosła pozytywną energię, a również i posiadanie umiejętności pozwalały mieć nadzieję na znaczącą poprawę. Niestety, na przeszkodzie mogą stanąć sprawy formalne, gdyż jego poprzedni klub Phoenix Bruksela nadal nie wydał tzw. listu czystości, bez którego zawodnik nie może zostać potwierdzony do gry w Energa Basket Ligi. Był już za to Damonte Dood, który po ponownym debiucie we Wrocławiu zachorował i w kolejnym meczu we Włocławku już nie zagrał. Tym razem rozpoczął w pierwszej piątce i choć w ataku grał poprawnie, to w obronie szybko popełnił dwa przewinienia i musiał usiąść na ławce rezerwowych.

GTK mniej więcej jeszcze do połowy pierwszej kwarty dotrzymywało kroku rywalom. Na "trójkę" Jakuba Musiała odpowiedział Joshua Fortune (5:5). Niestety, kolejne rzuty z dystansu gości były niecelne (aż 11 pudeł w pierwszej połowie) i prowadzeni wyjątkowo przez Łukasza Seweryna gospodarze powoli rozpoczęli budowanie przewagi. Gliwiczanie w ataku grali niedokładnie, a przechwyt Marcusa Lewisa i łatwe punkty, a następnie kolejna kontra wykończona przez Billy'ego Garretta (16:9) spowodowała, że o przerwę na żądanie poprosił Robert Witka. Czarni dalej jednak powiększali prowadzenie. Kalif Young po pick and rollu zakończył akcję wsadem, a na linii rzutów wolnych z trzech prób dwie wykorzystał Beau Beech i było 20:9. Przyjezdni wrócili do punktowania za sprawą rezerwowych. Drogę do kosza znaleźli Filip Put i Daniel Gołębiowski, ale i miejscowi odpowiedzieli skutecznymi akcjami Dawida Słupińskiego, który ograł mającego problemy z przewinieniami Robertsa Stumbrisa i Lewisa (24:13).

Aktywny Put, który grał nawet na pozycji środkowego dbał o to, by gospodarze nie mogli odskoczyć dalej. Po drugiej stronie parkietu raz jeszcze popisał się był zawodnik GTK, czyli Słupiński, który trafił "trójkę". Praktycznie przez całą druga kwartę słupszczanie utrzymywali 10-punktową przewagę. Dbał o to Garrett, który pokazywał szeroki repertuar zagrań w ataku. Po drugiej stronie parkietu w końcu przebudził się Jabarie Hinds, który spudłował pierwsze siedem rzutów. Co ciekawe, swoja pierwszą zdobycz osiągnął po ofensywnej zbiórce i dobitce. Amerykanin w końcówce tej odsłony włączył jednak kolejny bieg i po jego dwóch skutecznych akcjach oraz bezmyślnym faulu Younga, który przeszkadzał w rzucie z połowy Fortune'owi, a ten wykorzystał wszystkie trzy rzuty wolne, okazało się, że gospodarze do przerwy prowadzili różnicą tylko pięciu punktów (39:34).

Dobre zakończenie pierwszej połowy pozwalało mieć nadzieję, że w drugiej połowie GTK postawi trudne warunki rywalowi. Jej początek mocno jednak zaburzył plany gliwiczan. Podobnie jak na starcie meczu punktowanie dla słupszczan rozpoczął Mikołaj Witliński. Ten sam zawodnik popisał się chwile później zbiórką po drugim niecelnym rzucie wolnym i zdobył kolejne łatwe dwa punkty (43:36). Co gorsza, przyjezdni popełniali także proste błędy przy wyprowadzaniu piłki. Garrett zdobył cztery kolejne "oczka" (49:38) i trener Witka szybko musiał skorzystać z kolejnej przerwy na żądanie. Po powrocie na parkiet zza łuku trafił jeszcze Beech i Czarni osiągnęli najwyższe prowadzenie w tym meczu (52:38). Gliwiczanie nie zamierzali jednak składac broni. Zdecydowanie lepiej radził sobie Hinds, który mając miejsce dzięki zasłonom kolegów kończył akcje spod kosza. Zza linii 6,75 m trafił także Stumbris i było już tylko 56:47. Miejscowi złapali oddech po kolejnych łatwych punktach Jakuba Musiała i dobitce Younga. GTK atakowało nadal i zdobyło siedem kolejnych "oczek" (60:54) i tym razem o chwilę rozmowy ze swoimi zawodnikami poprosił Seweryn. Obie strony przeprowadziły po jednej skutecznej akcji i wszystko wskazywało na to, że tak zakończy się trzecia odsłona. Niesamowitym rzutem popisał się jednak Klassen, który trafił z własnej połowy (65:56)!

Na początku czwartej odsłony kolejną "trójkę" dorzucił Musiał (69:58) i trener Witka raz jeszcze wziął czas. GTK natarło ze zdwojona siłą. Kontrę wykończył Stumbris, a Hinds przymierzył zza łuku (69:63). To była jednak magiczna bariera, której gliwiczanie przekroczyć nie potrafili. Dla Czarnych trafiali kolejno Beech i Klassen. Odpowiedź gości przyszła w postaci skutecznych akcji Fortune'a i Hindsa i na tablicy wyników pojawił się rezultat (74:68). Kolejne punkty dla miejscowych zdobywał Witliński, który dobrze radził sobie w polu trzech sekund. Po podaniu Hindsa z kolei wsadem popisał się Dodd, a Stumbris dobył sytuacyjna piłkę i ponownie oba zespoły dzieliło sześć "oczek" (78:72). Podopieczni Roberta Witki świadomi upływającego czasu próbowali odrobić straty rzutami zza łuku, ale dwie próby Radwańskiego okazały się niecelne i to słupszczanie przerwali serię dwóch kolejnych porażek (84:74).

GTK przerwania swojej niechlubnej serii musi poszukać w Szczecinie, gdzie już za trzy dni zmierzy się z Kingiem.

Grupa Sierleccy Czarni Słupsk - GTK Gliwice 84:74 (24:13, 15:21, 26:22, 19:18)

Czarni: Mark Klassen 8 (2x3), Jakub Musiał 10 (2x3), Billy Garrett 21, Beau Beech 14 (2x3), Mikołaj Witliński 11 - Kalif Young 11, Dawid Słupiński 5 (1x3), Marcus Lewis 4, Bartosz Jankowski. Trener Łukasz Seweryn.

GTK: Jabarie Hinds 18 (2x3), Kacper Radwański 4, Joshua Fortune 14 (1x3), Roberts Stumbris 15 (1x3), Damonte Dodd 8 - Adam Ramstedt 7, Filip Put 6, Daniel Gołębiowski 2, Aleksander Wiśniewski. Trener Robert Witka.