GTK Gliwice wygrało niezwykle istotny pojedynek z AZS-em Politechnią Poznań, choć rywale dość długo stawiali opór, a w końcówce wyszli nawet na chwilę na prowadzenie. Ostatecznie zespół Stanisława Mazanka i Łukasza Kopery podkręcił tempo w decydującym momencie i zaksięgował na swoim koncie dwa punkty.

Spotkanie dobrze rozpoczęło się dla naszej drużyny, bo po akcji 2+1 Huberta Pabiania objęliśmy prowadzenie 3:0. Chwilę później był remis, bo takim samym zagranie popisał się Szmon Budnikowski. Na ławkę rezerwowych szybko powędrował Łukasz Paul, który faulował w tej akcji, a chwilę wcześniej stracił piłkę. Na tym jednym zawodniku nie skończyła się reprymenda, bo sztab szkoleniowy GTK poprosił o dodatkową przerwę na rozmowę z zawodnikami. Ta przyniosła efekt, bo po skutecznych akcjach: Wojciecha Frasia, Artura Donigiewicza i Norberta Kulona gliwiczanie wrócili na prowadzenie (9:5). Co z tego, skoro miejscowi po chwili znów zanotowali kolejny przestój. To wykorzystali Mateusz Szydłowski i Piotr Janowski i goście znów byli lepsi (9:10). Przed upływem pierwszych 10 minut gry do kosza trafił Tomasz Wróbel, ale w odpowiedzi zza łuku przymierzył Albert Krawiec (11:13).

W drugiej kwarcie obie drużyny naprzemiennie wymieniają się ciosami. Na trafienie z dystansu Filipa Andrzejewskiego natychmiast odpowiada Wróbel (17:16). Po skutecznej akcji Pabiania goście znów trafiają zza linii 6,75 metra za sprawą Wojciecha Pawełczyka (21:21). Kiedy wydaje się, że GTK może odskoczyć po tym jak celną dobitką popisuje się Fraś, a "trójkę" dokłada Pabian (26:21), przyjezdni znów podrywają się do walki. Przez ostatnie trzy minuty gry pierwszej połowy nie tracą już punktu, a sami zdobywają sześć "oczek" (26:27).

W przerwie w szatni gliwiczan musiało być niezwykle gorąco. Efekt był jednak piorunujący. Zespół z Poznania przez ponad 5 minut gry w trzeciej kwarcie nie zdobył ani jednego punktu. Trafiali za to gospodarze. Pierwsze punkty z gry zapisał na swoim koncie Paul. Kolejne skuteczne akcje w wykonaniu Frasia, Donigiewicza i Wróbla spowodowały, że gliwiczanie odskoczyli na siedem punktów przewagi (34:27). Goście w końcu przełamali swoja niemoc za sprawa Szydłowskiego, a kolejne dwa "oczka" dołożył Konrad Rzeczkowski (34:32). Kolejna seria GTK była jednak jeszcze bardziej imponująca. Gospodarze zdobyli dziewięć punktów z rzędu i objęli dwucyfrowe prowadzenie (43:32). "Akademicy" nie zamierzali się jednak tak łatwo poddawać i jeszcze przed końcem tej części gry zdobyli pięć punktów, po tym jak zza łuku przymierzył Andrzejewski, a kontrę wykończył Mateusz Rutkowski (43:37).

Ostatnią część gry kolejną "trójką" otworzył Wróbel. Kiedy ten sam zawodnik trafił z półdystansu na niewiele ponad sześć minut przed końcową syreną i gospodarze objęli 12-punktowe prowadzenie (51:39) wszystko wskazywało na to, że spokojnie dowiozą prowadzenie do końca spotkania. Nikt się jednak nie spodziewał, że tak imponującą skutecznością wykaże się Janowski. 21-letni zawodnik w ciągu niespełna dwóch minut trafił trzy "trójki". Kiedy dołożymy do tego kolejne dwa trafienia z dystansu autorstwa Rutkowskiego otrzymujemy odpowiedź na pytanie jak w ciągu niespełna 160 sekund zniwelować straty do jednego "oczka" (57:56). Kiedy w kolejnej akcji rzutem hakiem popisał się Krawiec serca wszystkich zebranych na hali na moment się zatrzymały, gdyż goście objęli sensacyjne prowadzenie. Wiarę w zwycięstwo szybko jednak przywrócił Wróbel, który trafił z dystansu, a po stracie Janowskiego dołożył kolejne dwa "oczka" (64:60). Jeszcze jeden punkt dołożył z linii rzutów wolnych Donigiewicz i po emocjonującej końcówce to GTK dopisuje do swojego dorobku dwa punkty.

Za tydzień czeka nas wyprawa do Ostrowa Wielkopolskiego, by zmierzyć się z czołowym zespołem I ligi BM Slam Stalą.