Damian Pieloch trafił do Gliwic ze Spójni Stargard. W GTK będzie pełnił rolę strzelca i już w ostatnim meczu z Max Elektro Sokołem Łańcut pokazał, że punkty zdobywać potrafi. Na swoim koncie zaliczył 15 „oczek”.

Po dwóch zwycięstwach przyszedł czas na dwie porażki z czołowymi zespołami I ligi.

Damian Pieloch: Wyniki w tych meczach nie są aż tak istotne. Dla nas najważniejsze jest, że mamy możliwość gry i ćwiczenia naszych systemów. Mocno pracujemy nad grą w ataku i obronie, przydarza nam się jeszcze sporo błędów, ale wiemy nad czym mamy pracować.

W obu spotkaniach mieliście problemy z przewinieniami.

DP: Staramy się bronić agresywnie. Dobra obrona napędza atak, pozwala w szybki sposób przejść na drugą połowę boiska i zdobyć łatwe punkty po kontrze. Jestem przekonany o tym, że kiedy dopracujemy naszą grę w defensywie, sędziowie nie będą mieli podstaw do gwizdania, a rywal będzie miał sporo kłopotów z przełamaniem naszej obrony.

GTK jest praktycznie zbudowane od nowa. Widać już zalążki zrozumienia?

DP: Mamy za sobą dopiero cztery mecze, więc jeszcze nie można mówić o pełnym zrozumieniu na parkiecie. Jestem przekonany o tym, że po całym okresie przygotowawczym i rozegraniu jeszcze kilku spotkań będzie to wyglądało zdecydowanie lepiej. Dla nas to teraz ciężki okres, bardzo mocno trenujemy, ale im bliżej będzie startu rozgrywek, tym powinno być lepiej.

Do startu ligi pozostały trzy tygodnie. GTK zdąży się przygotować?

DP: Przed nami jeszcze dwa turnieje oraz dodatkowo mecz z zespołem z ekstraklasy, Polfarmexem Kutno. To powinno nam wystarczyć, by być w optymalnej dyspozycji już w pierwszej kolejce. W zespole panuje doskonała atmosfera, wszyscy chcemy iść w jednym kierunku i wspólnie osiągnąć dobry wynik.

Co zadecydowało tym, że Damian Pieloch trafił do Gliwic?

DP: W głównej mierze osoba trenera, Pawła Turkiewicza. Jest to człowiek, która ma swoją wizję koszykówki i skutecznie ją realizuje. Cieszę się, że mogę pracować z tak dobrym szkoleniowcem, który miał też przecież przyjemność pracować z kadrą.