Początek spotkania w Łańcucie był niezwykle udany dla koszykarzy GTK, lecz niestety kolejne kwarty i dobra gra gospodarzy ostatecznie przekreśliła szanse na końcowy triumf.

Już w drugim dniu nowego roku gliwiczanie musieli się udać w podróż do Łańcuta. Początek spotkania wyraźnie wskazywał na to, że oba zespoły przed dwa tygodnie nie rozgrywały żadnych spotkań. Sporo było niedokładności i niecelnych rzutów. Pierwsi nerwy opanowali zawodnicy Max Elektro Sokoła, którzy wykorzystując przewagę wzrostu Rafała Kulikowskiego objęli prowadzenie 4:0. W końcu swój rytm złapali również goście. Sygnał do ataku dał kapitan Tomasz Wróbel, autor pierwszych pięciu punktów dla GTK. Szybko wspomógł go Wojciech Fraś, a kiedy kolejne "oczka" zdobył Artur Włodarczyk przewaga drużyny Pawła Turkiewicza urosła do pięciu punktów różnicy (6:11). Gospodarze próbowali odrabiać straty, ale goście potrafili utrzymywać dystans i po dwóch celnych rzutach wolnych Piotra Konska prowadzili po 10 minutach gry czterema "oczkami" (11:15).

Presja zawodników z Łańcuta w końcu jednak spowodowała, że odrobili oni straty. Po akcji 2+1 Krzysztofa Jakóbczyka i celnym rzucie Tomasza Pisarczyka drużyna Dariusza Kaszowskiego objęła prowadzenie (18:17). Gospodarze szybko poszli za ciosem i powiększyli przewagę po skutecznych zagraniach Jacka Balawendera i Bartosza Czerwonki. Wszystko przy biernej postawie GTK w ataku, które zanotowało pięciominutowy przestój w zdobywaniu punktów. Do kosza w końcu trafił z linii rzutów wolnych Fraś, ale gospodarze nadal utrzymywali przewagę dzięki skutecznym akcjom pod koszem w wykonaniu Kulikowskiego i Macieja Klimy. Ostatecznie Max Elektro Sokół schodziło na przerwę, mając o cztery "oczka" więcej (32:28).  

Po przerwie przebudził się w końcu Piotr Pluta, który zdobył pięć punktów i zmniejszył straty do zaledwie jednego "oczka" (34:33). Chwilę później GTK znów wróciło na prowadzenie, po tym jak dwa rzuty wolne wykorzystał Fraś. Podrażnieni gospodarze szybko jednak odpowiedzieli skutecznymi akcjami Jerzego Koszuty i Kulikowskiego (39:35). W kolejnej akcji celną dobitką popisał się Fraś i goście znów stanęli. Ponad czterominutowy przestój spowodował, że doświadczeni koszykarze z Łańcuta zdołali wypracować wysokie prowadzenie. Główna w tym zasługa Jakóbczyka i Przemysława Wrony. Dzięki nim Max Elektro Sokół prowadził już różnicą 16 punktów (53:37). Niemoc gliwiczan przerwał Paweł Szymański, który trafił z dystansu. Kiedy jednak kolejną "trójką" popisał się Tomasz Fortuna miejscowi prowadzili już różnicą 18 punktów (58:40) i w zasadzie emocje w tym meczu już się skończyły. Wiarę w korzystny rezultat przyjezdnym próbowali jeszcze przywrócić Szymański i Włodarczyk (60:47).

Również początek ostatniej części gry pozwalał mieć nadzieję, że goście zdołają jeszcze wrócić do rywalizacji o wygraną. Skuteczne akcje Szymańskiego i Jakuba Załuckiego pozwoliły zniwelować straty do 11 punktów (66:55). Na więcej nie pozwolili Koszuta i Czerwonka, dzięki którym Max Elektro Sokół znów odskoczył na bezpieczną przewagę. Po zagraniu Kulikowskigo gospodarze znów prowadzili różnicą 17 "oczek" (75:58). Taka też przewaga miejscowego zespołu utrzymała się do końca meczu i ostatecznie wicelider rozgrywek wygrał 80:63.

Za tydzień GTK zagra na własnym parkiecie, a rywalem będzie Noteć Inowrocław.