Derby zwykle mają to do siebie, że wyzwalają dodatkowe emocje. Tym razem będą one jeszcze dodatkowo spotęgowane dotychczasową dyspozycją obu drużyn, a ściślej rzecz ujmując niezadowoleniem z powodu zajmowanych pozycji w ligowej tabeli.
 
Zarówno AZS AWF Mickiewicz Romus Katowice, jak i GTK Gliwice póki co bieżących rozgrywek nie mogą zaliczyć do udanych. Najwięcej powodów do zmartwień z pewnością mają w stolicy regionu. „Akademicy” w niczym nie przypominają drużyny z poprzednich rozgrywek kiedy to jak burza przeszli przez rywalizację w II lidze i w pewnym stylu wywalczyli awans do wyższej klasy rozgrywkowej. Kiedy dodatkowo okazało się, że w Katowicach dojdzie do połączenie dwóch klubów i najlepsi koszykarze Mickiewicza-Romus zasilili szeregi AZS-u AWF-u wydawało się, nowy zespół będzie w stanie rywalizować przynajmniej z ligowymi średniakami.
 
Rzeczywistość okazała się zgoła odmienna. Po dziewięciu kolejkach podopieczni Mirosława Stawowskiego wygrali zaledwie jedno spotkanie kiedy to po zaciętym meczu w Siedlcach ograli miejscowe SKK. Ekipa z Mazowsza szybko jednak poprawiła swoją dyspozycję i w niedługim czasie wyprzedziła w ligowej tabeli swoich pogromców, podczas gdy katowiczanie z każdym spotkaniem prezentowali coraz gorszą dyspozycję. Apogeum nieporadności osiągnęli w Łańcucie, gdzie przegrali z miejscowym Max Elektro Sokołem aż 100:49. Trzy dni później, grając już u siebie, okazali się słabsi od również walczącej o utrzymanie Noteci Inowrocław i dziś zamykają ligową tabelę. W zaistniałej sytuacji najbliższy mecz z GTK jawi się jako jedna z ostatnich szans na odbicie się od dna.
 
Również w Gliwicach atmosfera jest daleka od idealnej. Wprawdzie w ostatnim meczu z Legią Warszawa GTK było bliskie sprawienia niespodzianki i pokonania faworyta, lecz jak podkreślają miejscowi trenerzy za dobre wrażenie punktów nie przyznają, a ich zespół nadal znajduje się poza czołową ósemką. W tej sytuacji mecz w Katowicach nabiera sporego ciężaru gatunkowego. Pozytywną informacją jest powrót do zespołu Pawła Szymańskiego, który już w Katowicach powinien zasiąść na ławce rezerwowych.
 
Przed sobotnim starcie jedno jest pewno. Tylko jeden zespół wyjdzie z tego starcia obronną ręką. A to oznacza, że w drugim prawdopodobnie dojdzie do trzęsienia ziemi. To wszystko powoduje, że choć oba zespoły do tej pory nie prezentowały zbyt często dobrej gry, to w Katowicach czeka nas prawdziwa bitwa.