Śląsk Wrocław był wyraźnie lepszy w starciu z GTK Gliwice. Zespół Andreja Urlepa wygrał 106:74 i potwierdził fakt, iż w zespole Roberta Witki musi dojść do zmian. Reprezentacyjna przerwa w Gliwicach na pewno nie będzie spokojna.

GTK Gliwice po czterech kolejnych porażkach spadło na ostatnie miejsce w ligowej tabeli. Mecz z odradzającym się Śląskiem Wrocław mógł być tym, w którym mogło nastąpić przełamanie. Zespół Roberta Witki w stolicy Dolnego Śląska zagrał wzmocniony Damontem Doddem, który po raz drugi w karierze przywdział koszulkę gliwickiego klubu. Amerykański środkowy zaliczył niezły występ, ale goście tylko przez pół pierwszej kwarty byli równorzędnym rywalem dla najbardziej utytułowanej drużyny w naszym kraju. Wśród miejscowych najlepiej mecz rozpoczął ten, który w tym sezonie nie prezentował się zbyt dobrze. Ivan Ramljak szybko jednak pokazał, że potrafi grać tak jak w poprzednim sezonie i po jego dwóch akcjach było 5:0. Przyjezdni szybko jednak doprowadzili do remisu, bo aktywnie w ataku zagrał Adam Ramstedt, a Matthew Williams wykończył kontrę. Ramljak raz jeszcze trafił zza łuku, ale odpowiedział mu Filip Put, a po chwili to GTK objęło prowadzenie po indywidualnej akcji Jabarie Hindsa (8:10). Przewaga mogła być większa, ale gliwiczanie mieli problemy ze skończeniem szybkich ataków. To się szybko zemściło i po akcji 2+1 Kerema Kantera miejscowi wrócili na prowadzenie. Dobrą zmianę dał Aleksander Dziewa, który w polu trzech sekund królował, a kiedy świetnym podaniem obsłużył go Łukasz Kolenda było już 17:11. Wrocławianie na koniec pierwszej kwarty dorzucili trzy "oczka" z linii rzutów wolnych i po pierwszych 10 min. gry Śląsk prowadził 20:11. 

Gospodarze złapali już swój rytm, a Jakub Karolak szybko pokazał, że słusznie otrzymał powołanie do kadry o Igora Milicicia. Skrzydłowy wrocławian dwukrotnie przymierzył zza łuku i było już 30:15. Gliwiczanie tylko w pojedynczych akcjach potrafili zaprezentować dobrą akcję w ataku. Zupełnie nieskuteczny był Roberts Stumbris, który spudłował wszystkie rzuty w pierwszej połowie. Wydawało się, że dobrym prognostykiem na poprawę gry GTK mogło być trafienie z dystansu Williamsa, który ładnie wyszedł na pozycję i umieścił piłkę w koszu (33:18), ale po tej akcji to Śląsk zanotował swoją kolejną serię. Zespół Andreja Urlepa zdobył 11 kolejnych "oczek" (44:18) i wypracował sobie ogromną przewagę. Kiedy z kolei spod kosza trafili Filip Put oraz Daniel Gołębiowski poddenerwowany trener miejscowych od razu poprosił o przerwę na żądanie. Jego podopieczni natychmiast zareagowali i jeszcze przed przerwą osiągnęli różnicę 30 punktów przewagi (55:23).     

Po wznowieniu gry ciężar zdobywania punktów próbował wziąć na siebie Hinds. Jednak i Śląsk miał swoje atuty, a nie do zatrzymania był Dziewa, który kiedy tylko otrzymał piłkę, to umieszczał ją w koszu. Wtórował mu Kanter, który z dziecinną łatwością ogrywał swoich rywali (66:31). Trener Robert Witka mając świadomość tego, iż mecz jest przegrany zaczął w szerszym stopniu korzystać z zawodników rezerwowych. Dobrze wprowadził się na parkiet Dodd, który podejmował akcje jeden na jednego w polu trzech sekund, a także aktywnie atakował "deskę". Swój czas dobrze wykorzystywał także Aleksander Wiśniewski. Kiedy akcję wsadem zakończył Dziewa było już 75:40, ale w ostatnich fragmentach straty zniwelował Gołębiowski, biegając do szybkiego ataku i kończąc je zdobywaniem łatwych punktów.

W ostatniej kwarcie trwał przegląd na parkiecie rezerwowych i kibice zgromadzeni we Wrocławiu mogli m.in. podziwiać niezwykle efektowny wsad Jana Wójcika. Swoją "trójkę" trafił też Dziewa, pieczętując zdobycie miana najskuteczniejszego zawodnika meczu. W Śląsku przedwcześnie parkiet musieli opuścić Cyril Langevine i Kacper Gordon, którzy doznali urazów.  Ostatecznie miejscowi wygrali aż 106:74, a gliwiczanie zagrali kolejny fatalny mecz. 

Teraz w rozgrywkach nastąpi przerwa spowodowana eliminacjami do mistrzostw świata, a kolejny mecz GTK zagra 5 grudnia z Anwilem we Włocławku.

WKS Śląsk Wrocław - GTK Gliwice 106:74 (20:11, 33:12, 26:23, 27:28)

Śląsk:
Travis Trice 8 (2x3), Łukasz Kolenda 7, Ivan Ramljak 10 (2x3), Michał Gabiński 7 (1x3), Cyril Langevine 2 - Aleksander Dziewa 24 (1x3), Kerem Kanter 20, Jakub Karolak 19 (3x3), Jan Wójcik 4, Kodi Justice 3 (1x3), Kacper Marchewka 2, Kacper Gordon. Trener Andrej Urlep.

GTK: Jabarie Hinds 10 (1x3), Matthew Williams 15 (4x3), Daniel Gołębiowski 17 (1x3), Roberts Stumbris 3 (1x3), Adam Ramstedt 2 - Filip Put 12 (2x3), Damonte Dodd 8, Aleksander Wiśniewski 7, Mikołaj Adamczak, Aleksander Busz. Trener Robert Witka.