GTK zerwało się do odrabiania strat w czwartej kwarcie i choć było kilka okazji, by zmienić losy tego meczu ostatecznie lepsi okazali się koszykarze Noteci Inowrocław, którzy dzięki temu zgarnęli niezwykle cenny komplet punktów. Przed gliwiczanami walka o zachowanie przewagi własnego parkietu w I rundzie play off.

Wydawało się, że wobec powrotu do gry wcześniej kontuzjowanych Michała Jędrzejewskiego i Pawła Zmarlaka to właśnie GTK będzie faworytem meczu w Inowrocławiu. Miejscowy zespół dysponował niezwykle wąską rotacją i posiadający dla odmiany szeroki skład rywal z Gliwic liczył na wykorzystanie tego faktu. Jednak już pierwsze minuty meczu pokazały, że Noteć nie zamierza tanio skóry sprzedać i będzie chciała powalczyć o pełną pulę. Po niespełna trzech minutach gry gospodarze prowadzili już 11:0. Gliwiczanie byli zupełnie bezradni, popełniali kolejne błędy, a dodatkowo piłka po ich rzutach nie chciała wpadać do kosza. Tego problemu nie mieli podopieczni Milosa Sporara, którzy z kolei wszystkie dotychczasowe rzuty. Dopiero kiedy w końcu z dystansu trafił Marceli Dziemba goście złapali odpowiedni rytm. Jego wyczyn po chwili skopiował Marcin Salamonik, a następnie sam Dziemba okazał się drugi skuteczny zza łuku (11:9). I właśnie rzuty zza linii 6,75 metra to było to, co przyjezdnym w tym dniu wychodziło doskonale. Jeszcze w tej samej kwarcie kolejny raz trafili Salamonik i Dziemba i po słabym początku GTK szybko wyszło na prowadzenie (16:18). Na sam koniec tej części gry szóstą „trójkę” dla gliwiczan trafił Kacper Radwański, ale wcześniej nie do zatrzymania był Mikołaj Grod, który po 10 min. gry miał na swoim koncie 11 punktów, a jego zespół prowadził 25:21.

Ten sam zawodnik otworzył także rywalizację w drugiej części meczu, ale na parkiecie trwała już zacięta rywalizacja praktycznie kosz za kosz. Cały czas minimalnie prowadziła Noteć, ale kiedy trafił Jędrzejewski oba zespoły dzielił już tylko punkt (34:33). Choć do kończ pierwszej połowy pozostawały jeszcze trzy minuty, to jak się później okazało GTK nie trafiło już ani razu przed przerwą. Ten fakt wykorzystali miejscowi, którzy za sprawą rezerwowych Damiana Szczepanika i Patryka Bieleckiego powiększyli przewagę do ośmiu punktów (41:33).

Wypracowaną przewagę Noteć cały czas utrzymywała w trzeciej kwarcie. Próbował odrabiać straty Dziemba, ale po jego kolejnej „trójce” straty zmalały tylko do sześciu „oczek” (46:40). Po chwili inowrocławianie ponownie mieli bezpieczną przewagę za sprawą duetu Grod - Seweryn Sroczyński.  Obaj zdobyli osiem punktów i po 30 min. gry gospodarze prowadzili aż 54:42. W tej sytuacji wydawało się, że losy pojedynku są już raczej rozstrzygnięte.

Gliwiczanie podjęli jeszcze jedną próbę odrobienia strat i trzeba było przyznać, że od samego początku czwartej kwarty konsekwentnie realizowali swój plan. Wrócili do tego, co tak dobrze funkcjonowało w pierwszej części meczu. Sygnał do odrabiana strat dał Grzegorz Podulka, który tradycyjnie już przymierzył zza łuku. Chwilę później w jego ślady poszedł Radwański i znów Podulka (56:51). To oznaczało, że sytuacja dla miejscowych zaczynała się powoli robić nerwowa. Chwilę spokoju kolejny raz dał Grod, ale po drugiej stronie parkietu przypomniał o sobie Dziemba. Szybkie dwie „trójki” spowodowały, że z przewagi Noteci nie pozostało już zbyt wiele (58:57).  O przerwę na żądanie szybko poprosił trener Milos Sporar i jak się później okazało zrobił to we właściwym momencie. Przede wszystkim dał chwilę odpocząć mocno eksploatowanym zawodnikom pierwszej piątki, a także na nowo ułożył grę w ataku. Po wznowieniu zza łuku trafił Kamil Maciejewski, a akcją 2+1 popisał się Seroczyński (64:57). GTK nie zraziło się i kolejny raz zaczęło odrabiać straty. Po skutecznym zagraniu Dziemby obie drużyny dzieliły tylko trzy punkty różnicy (65:62). Niestety, kolejne próby Dziemby i Podulki zza linii 6,75 m okazały się niecelne. Kolejny błąd miejscowych koszykarzy dał jeszcze jedną szansę, ale tym razem gospodarze zagrali inaczej i szybko faulowali Dziembę. Ten trafił z linii rzutów wolnych raz i spudłował drugi rzut, by mieć szansę na doprowadzenie do dogrywki. Piłka jeszcze raz znalazła się w rękach Podulki, ale i tym razem próba okazała się chybiona i po dramatycznej końcówce dwa punkty zostały w Inowrocławiu.

W Warszawie dość niespodziewanie GKS Tychy wygrał z Legią i dzięki tej wygranej zrównał się liczbą punktów z GTK. Oznacza to, że jeśli gliwiczanie chcą utrzymać przewagę własnego parkietu w I rundzie play off, to do końca rundy zasadniczej muszą wygrać taką samą liczbę meczy jak ich bezpośredni rywale o miejsce w czwórce. Za tydzień podopieczni Pawła Turkiewicza zagrają u siebie z SKK Siedlce.

Noteć Inowrocław - GTK Gliwice 65:63 (25:21, 16:12, 13:9, 11:21)

Noteć: Maciejewski 10 (1x3), Adamczewski 5 (1x3), Grod 21, Sroczyński 15, Lisewski 6 - Wierzbicki 4, Bielecki 2, Szczepanik 2. Trener Milos SPORAR.

GTK: Filipiak 2, Dziemba 26 (6x3), Radwański 11 (2x3), Salamonik 10 (2x3), Ratajczak 4 - Podulka 6 (2x3), Jędrzejewski 4, Rutkowski, Weselak, Zmarlak. Trener Paweł TURKIEWICZ.