Pomimo spadku z I ligi GTK Gliwice nadal będzie występowało na tym samym szczeblu rozgrywkowym. Wszystko dzięki specjalnemu zaproszeniu ze strony władz Polskiego Związku Koszykówki.

Przypomnijmy, w poprzednim sezonie GTK spadło z I ligi, po tym jak w rywalizacji play out okazało się gorsze od ACK UTH Rosy Radom. Gliwiczanie praktycznie przez cały sezon prezentowali kiepską dyspozycję, ale na koniec sezonu i tak mieli szansę na pozostanie w lidze. Warunkiem było ogranie rezerw Rosy, które rzutem na taśmę wypadły poza czołową ósemkę. I choć zadanie wydawało się dość karkołomne, to jednak zespół prowadzony przez Pawła Turkiewicza, który w połowie sezonu zastąpił duet Stanisław Mazanek - Łukasz Kopera, był bliski realizacji tego zadania. Ostatecznie drużyna z Górnego Śląska po zaciętej rywalizacji przegrała 3:2, gdzie dwa mecze w Radomiu rozstrzygnęły się dopiero po dogrywkach.

W Gliwicach nie zamierzano jednak załamywać rąk, traumatyczny sezon potraktowano przede wszystkim jako nauczkę i rozpoczęto działania mające na celu szybką odbudowę drużyny. Kluczowym zadaniem było zatrzymanie w klubie Turkiewicza. Trener, który poprzedniego lata współpracował z selekcjonerem reprezentacji Polski, Mikiem Taylorem, a wcześniej prowadził m.in. ekstraklasowy Start Lublin czy też wcześniej wprowadzał do Tauron Basket Ligi Start Gdynia, uzależniał swoje pozostanie w dotychczasowym miejscu pracy od tego w jakim kierunku będzie zmierzała drużyna. Działacze GTK dali pochodzącemu z Wrocławia szkoleniowcowi wolną rękę w procesie tworzenia drużyny, a w międzyczasie pojawiła się możliwość otrzymania zaproszenia na ponowną grę w I lidze.

Na taką ewentualność w Gliwicach byli przygotowani, bo przecież zaledwie pół roku temu klub otrzymał rekordową dotację z magistratu, a w perspektywie były do podziału kolejne środki. Władze Polskiego Związku Koszykówki jedno z zaproszeń skierowały więc do GTK, choć warto w tym miejscu zauważyć, że otrzymanie takiej propozycji z centrali nie było jednoznaczne z przyznaniem miejsca w I lidze. W kuluarach mówiło się o tym, że podobne oferty trafiły także do Katowic - AZS AWF Mickiewicz Romus również spadł z tego szczebla rozgrywkowego - lecz ostatecznie w stolicy naszego województwa nie zdecydowano się na spełnienie zaproponowanych warunków oraz do Gdyni, gdzie rezerwy Asseco walczyły o awans do I ligi, ale ostatecznie odpadły z rywalizacji na jej końcowym etapie. Wszystkie wspomniane kluby w przypadku otrzymania miejsca w I lidze musiałyby uiścić opłatę 40 tys. zł. Dla wszystkich pozostałych drużyn chętnych na grę na bezpośrednim zapleczu ekstraklasy wspomniana kwota była o 20 tys. zł większa.

Działacze GTK nie czekając na decyzję centrali zabrali się na budowanie zespołu na kolejny sezon. W zespole nie został prawie żaden z koszykarzy z poprzedniego, tak fatalnego przecież sezonu. Wyjątkami są Kacper Radwański oraz doświadczony Grzegorz Podulka. Jednocześnie w klubie zaczęły się pojawiać głośne nazwiska w koszykarskim świecie. Z ekstraklasy ściągnięto Marcina Salamonika (ostatnio Start Lublin) i Pawła Zmarlaka (MKS Dąbrowa Górnicza). Do tego grona dołączyli: mający za sobą doskonały sezon na parkietach I ligi - Aleksander Filipiak (Noteć Inowrocław), występujący w tym samym zespole - Łukasz Ratajczak, Marceli Dziemba (GKS Tychy) i Damian Pieloch (Spójnia Stargard). W zespole znalazło się także miejsce dla weterana ligowych parkietów - Marcina Weselaka (Alba Chorzów) oraz reprezentantów Polski do lat 18: Michała Jędrzejewskiego i Dominika Rutkowskiego (obaj WKK Wrocław). Meczową kadrę uzupełni dwóch zawodników występujących w poprzednim sezonie w rezerwach GTK, Kosma Kołcz i Wojciech Zięba. Wizja kolejnego silnego zespołu na arenach I ligi podziałała przekonywująco i Komisja Licencyjna PZKosz z grona nadesłanych wniosków licencję na grę na bezpośrednim zapleczu ekstraklasy przyznała właśnie GTK, jednocześnie odrzucając inne aplikacje.